Czy depresja naprawdę wygląda tak jak w filmach?
Szeroko pojęta kultura popularna wykreowała w naszych głowach bardzo jednoznaczny obraz depresji: osoby trawione przez ten skrajnie nieszczęśliwy stan są smutne w bardzo stereotypowy sposób. Powstrzymują się od wszelkich aktywności, przesiadują w jednym miejscu godzinami z tą samą, naburmuszoną miną, nie odbierają telefonu i zdają się krzyczeć całym sobą, że mają ze sobą ogromny problem i potrzebują pomocy. Rzeczywistość niejednokrotnie przekonuje nas, że depresja w praktyce potrafi wyglądać zupełnie inaczej i jest w ogromnej mierze zależna od charakteru człowieka. Paradoksalnie, człowiek, który zachowuje się tak jak w przytoczonych przykładach, może zostać wyleczony najszybciej i bez większych problemów. Znacznie bardziej skomplikowana sytuacja dotyczy jednak ludzi, którzy depresję przeżywają w sposób społecznie nieoczekiwany i przez to niejednokrotnie ich najbliżsi nie wiedzą, jak i pomóc, lub wręcz że w ogóle mają oni jakikolwiek problem ze sobą.
Człowiek ma to do siebie, że jest istotą, która potrafi przystosować się do naprawdę różnych warunków i to, co jednego dnia jest dla niego wybitnym dyskomfortem, po kilku tygodniach traktuje już jako stały element swojej rzeczywistości, który przestaje go tak skrajnie męczyć. Do depresji ludzie niejednokrotnie przywykają i akceptują swój los, uznając, że permanentnie obniżony nastrój, brak poczucia własnej wartości i dojmujący momentami smutek to po prostu stałe elementy ich rzeczywistości, z którymi nie należy walczyć, lecz je zaakceptować. Tacy ludzie uczą się sprawiać pozory w stopniu zahaczającym o absolutne mistrzostwo: choć mają wizerunek osób nieco wycofanych i nieśmiałych, zazwyczaj są sympatyczne i pomocne. Ich dramat zaczyna się rozgrywać w momencie, gdy zamykają za sobą drzwi ich mieszkania – wtedy wszystkie złe emocje do nich wracają, a wieczory spędzają skąpani we własnych łzach i dokuczliwych myślach. Osoby ukrywające depresję starają się dosyć starannie podchodzić do tego przedsięwzięcia, ale są rzeczy, na ukrycie których nie mają wpływu. Na pewno warto tutaj pamiętać o tak prozaicznej kwestii, jaką jest waga: ludzie w depresji zazwyczaj stanowią pod tym względem skrajność i albo przybierają na wadze, bo zajadają swój problem, albo drastycznie na niej tracą, bo zupełnie nie mają apetytu. Niezależnie od tego, czy problem dotyczy osoby z rodziny, czy znajomego z pracy, którego widzimy w ciągu dnia tylko przelotnie, dobrze jest zareagować i zapytać o stan psychiczny – wsparcie z niespodziewanej strony potrafi dać wspaniałe efekty i wydatnie pomóc osobie chorej. Jeśli mamy z daną osobą bliską relację, warto jest okazać jej dużo troski, a także zaoferować wspólne pójście do psychologa i psychiatry.
Paradoksalnie najbardziej zaniepokojeni powinniśmy być, gdy ludzie, co do stanu psychicznego których mamy swoje podejrzenia, zaczynają być w pewnym momencie szczęśliwi i beztroscy. Rzadko oznacza to faktyczną poprawę, znacznie częściej jest natomiast symptomem intensywnych myśli samobójczych. Człowiek pogodzony ze swoim losem przestaje się przejmować doczesnymi sprawami. Jeśli ktoś jest więc „dziwnie” szczęśliwy, mimo że na co dzień jest raczej ponurą osobą, na pewno warto trzymać rękę na pulsie i wypytać taką osobę o jej nastrój lub ostatnie przeżycia.